Pielgrzymka z Parafii św. Urszuli w Lublinie

W dniach 22 – 23 czerwca 2014 w Sanktuarium gościła grupa z Parafii św. Urszuli w Lublinie, która niedawno, dokładnie 7 czerwca 2014, obchodziła 25-lecie swojego istnienia. Inicjatorką pielgrzymki była s. Małgorzata Serafinko – jedna z szarych urszulanek pracujących na terenie parafii. Otrzymałyśmy teraz relację z tej pielgrzymki. Załączamy ją poniżej…

Dla pełniejszego uczczenia jubileuszu powstania naszej parafii chcieliśmy oddać hołd świętej matce Urszuli Ledóchowskiej, która jest patronką naszej Parafii i pochylić się w modlitwie nad sarkofagiem z Jej ciałem w Sanktuarium oraz podziękować za 25-letnią opiekę nad naszym kościołem.

Siostra Małgorzata, urszulanka SJK, jest założycielką grupy modlitewnej w naszej parafii, „Szkoły Radości św. Urszuli” i zaprosiła nas do odwiedzenia tego świętego miejsca. W dniu 21 czerwca Roku Pańskiego 2014 o godz. 500 rano wyjechaliśmy autokarową pielgrzymką do Pniew.

Jesteśmy w towarzystwie ks. proboszcza A. Sochy, 46-osobowej grupie pielgrzymów i głównej organizatorki siostry Małgorzaty. Od początku założenia grupy, ja i mój mąż, jesteśmy jej członkami. Pogoda na podróż sprzyjała. Nie było gorąco i zimna też nie odczuwaliśmy.

Sieradz kojarzy się nam z historią klasztoru podominikańskiego, który przechodził różne koleje losu, popadając w wielką ruinę. Wiemy, że matka Urszula przejęła ten klasztor i w bardzo krótkim czasie odrestaurowała go, zakładając ochronkę dla dzieci. Obecnie znajduje się Dom Pomocy Społecznej dla dzieci głęboko upośledzonych, prowadzony przez siostry Urszulanki. Jest to jedno z największych dzieł, jakie po powrocie do Polski pozostawiła dla potomnych. W uznaniu zasług św. Urszuli dla Sieradza JPII, na prośbę mieszkańców, dał za patronkę tego miasta, matkę Urszulę.

W Kaliszu natomiast zatrzymaliśmy się jedynie w Bazylice Wniebowzięcia NMP – Sanktuarium św. Józefa, Mieści się tu Kaplica Męczeństwa i Wdzięczności ufundowana przez księży, byłych więźniów Dachau. Wzruszający dla nas był widok eksponowanego różańca. Mimo głodu i braku jedzenia zrobiono go właśnie z kawałeczków obozowego chleba.

Licheń całkowicie nas zaskoczył pod względem wielkości samej budowli. Nie będziemy tu opisywali historii powstania tej bazyliki, bowiem pragniemy zachęcić innych do przybycia i odwiedzenia tego miejsca.

Kult obrazu i cześć oddawana Matce Bożej w tym miejscu jest tak ogromna i tak emocjonująca, że wyrazić się nie da słowami. Tu trzeba przybyć i samemu przeżyć te chwile.

Nasuwa się nam refleksja: jak ogromna musiała być i jest nadal ofiarność czcicieli MB, aby sfinansować tak wielkie budowle. Zapewne projektanci mając takie środki, znając historię objawień i czcząc wielkość uzdrowień, wybudowali świątynię w tej formie, a nie w innej. Ogromny podziw również budzi otoczenie wokół sanktuarium.

Te ogromne budowle, wyposażenie i wystrój przytłaczają swoją wielkością i różnorodnością, że nie sposób się skupić na modlitwie.

Wreszcie Pniewy

Witają nas serdecznie siostry urszulanki. Już w autokarze siostra Małgorzata proponowała miejsca do spania. Tuż przed Pniewami otrzymała telefon z pytaniem, czy wstawiać ziemniaki? Obiad pyszny. Pełny „wypas” jakby to powiedział nasz wnuczek. Rozlokowaliśmy się w pokoju dwuosobowym z łazienką pod nr 13. Mówią, że 13 to pechowa liczba. Dla nas była szczęśliwa. Ponieważ nie byliśmy z mężem nigdy w Pniewach, po zajęciu pokoju udaliśmy się do kaplicy, gdzie mieści się sarkofag z ciałem świętej Urszuli Ledóchowskiej.

Ola: Już samo wejście zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Jakaś siła kazała mi stać w zadumie. Nie klękać, ale stać. Tak w tym staniu trwałam przez jakiś czas, ale uświadomiłam sobie, że trzeba uklęknąć. Na stopniu sarkofagu uklęknęłam razem z mężem i podziękowałam Bogu i matce Urszuli, że mogłam dożyć chwili by tu być. Potem zaczęłam się modlić, dziękować i prosić o wstawiennictwo w różnych potrzebach. Przede wszystkim o siłę i mądrość dla naszego syna, by sprostał zadaniu, które w ostatnim czasie postawił przed nim Bóg.

Mamy w rodzinie bardzo ciężko chorą siostrę i prosiliśmy o złagodzenie jej cierpień i bólu.

Po krótkiej obecności przy grobie św. Urszuli i opuszczeniu „spięcia”, jakie mi towarzyszyło wróciliśmy do planowanych zajęć.

Po obiedzie krótki spacer po ogrodach sióstr Urszulanek dla lepszego trawienia. Co ciekawe, są tam prawie wszystkie potrzebne warzywa i owoce. Zadbane, a niektóre dojrzałe. Nie omieszkałam skosztować. W szklarniach ogórki, a w stawie pewnie rybki do odłowienia?

Potem przedstawienie życiorysu matki Urszuli na podstawie mieszczących się w tym sanktuarium relikwii i eksponatów. Jednak to, co się czyta, nie przemawia tak do wyobraźni jak to, co się widzi i dotknie. Niezwykle ważna jest też osobista obecność w miejscu, o którym się czytało, pogłębia to przeżycia.

Stefan: Był to dla mnie szczególny czas spotkania, skupienia i modlitwy. Zawierzenia swoich codziennych spraw Bogu. W Kaliszu powierzyłem swoją rodzinę opiece św. Józefowi. Podczas pobytu w sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej podziękowałem za łaski otrzymane od Boga. Obejrzałem wspaniałą świątynię, by potem przeżyć chwile zadumy i skupienia nad Drogą Męki Pańskiej na Golgocie Licheńskiej.

W Pniewach przyjęto nas takim ciepłem jakby to robiła sama matka Urszula. Którąkolwiek z sióstr spotkaliśmy, były uśmiechnięte i życzliwe. To ciepło matczyne wyczuwało się nawet od przyrody, która nas otaczała. Siostra przedstawiając nam życie i dzieła świętej Urszuli oprowadzała nas po muzeum pamiątek i relikwii. 

Na koniec pobytu w Sanktuarium zakupiliśmy z żoną, od dawna poszukiwane listy św. Urszuli. Jestem z tego zakupu bardzo zadowolony, bo nigdzie nie mogłem kupić tego wydania. Posiadam dużo książek o świętej, ale piszą je różni ludzie wg swojego punktu widzenia. A te, to autentyczne myśli samej matki Urszuli i wyrażają jej charyzmat.

Po odwiedzeniu tych trzech sanktuariów nasuwa się myśl: W Kaliszu poprzez św. Józefa oddaliśmy się w opiekę Bogu. W Licheniu zobaczyliśmy jego wspaniałość i wielkość wyrażoną ogromną ofiarnością ludzi. Natomiast w Pniewach odczuliśmy spokój, ciszę i dobroć spływającą na nas poprzez przyrodę i św. Urszulę i jej służebniczki.

Dla naszej parafii i dla nas samych pielgrzymka do tego miejsca ma również charakter historyczny i wiekopomny. Mogliśmy uwielbiać Boga i Maryję przez serce świętej Urszuli naszej patronki Kościoła. Ze wzruszeniem i pobożną modlitwą uczestniczyliśmy we Mszy Świętej, którą ks. Proboszcz A. Socha odprawiał na sarkofagu, w którym znajduje się ciało matki Urszuli.  Modlitwa wiernych była spontaniczna, wychodziła ze środka duszy każdego, a prośby wypowiadane były indywidualnie i głośno.

Cieszymy się, że mogliśmy przeżyć te chwile.

Aleksandra i Stefan F. z Lublina

Zobacz także