Dzień Życia Konsekrowanego – św. Urszula o życiu zakonnym

W tych pięćdziesięciu latach życia zakonnego nie było ani chwili, w której byłabym nieszczęśliwa. (…) Tak, Boże mój, pięćdziesiąt lat – jedno wielkie szczęście, samo szczęście…

Słowa te pochodzą ze wspomnienia s. Joanny Chrostek o matce Urszuli. W kwietniu tego roku minie 80 lat, że zostały one wypowiedziane – w dniu 17 kwietnia 1937, w którym matka Urszula obchodziła 50-lecie życia zakonnego. Było to wówczas wielkie wydarzenie w samych Pniewach, ale jego echa rozlegały się także po całej Polsce, o czym świadczą choćby artykuły, które ukazały się z tej okazji w polskich gazetach.

W Dzwonku św. Olafa (1937/2, s. 26-27), pisemku wydawanym w Pniewach dla byłych uczennic szkoły urszulańskiej (w latach 1924-39), matka Urszula tak napisała o swoim jubileuszu i 50 latach spędzonych w klasztorze:

Z pewnością jest to niemała łaska, gdy Bóg pozwala biednej, nędznej duszy żyć 50 lat w Jego domu – i za to należy się Panu dziękować z głębi serca, bo On życie daje, bo życie nasze w Jego ręku i włosek nie spadnie z naszej głowy bez Jego woli. Wszak Pan Jezus sam powiedział: „I kto z was obmyślając, może przydać do wzrostu swego łokieć jeden?” (Mt 6. 27). A skoro nikt tego nie potrafi, to jeszcze mniej może dać sobie choć jeden rok życia. Więc nie zasługą Matuchny jest, że tak długo żyje, tylko łaską Bożą – i za to, olafitki moje, razem ze mną, choć z daleka, odmówcie jedno Magnificat Bogu na podziękowanie.

A dalej – wyliczą wam wszystko, co Matuchna zrobiła. Ale Matuchna musi być sprawiedliwą i rozumnie tłumaczyć, że sama przecież nic by nie zrobiła, gdyby nie miała przy sobie swych kochanych sióstr, które co rok więcej pomagają, bardziej „prześladują” i chętnie by starą pod klosz wsadziły, gdyby swoją drogą nie miała jeszcze dość sił, by się nie dać!

Więc nie tylko Matuchnie, ale wszystkim jej wiernym pomocnicom należy się wdzięczność za to trochę dobrego, co się zrobiło przez czas naszej wspólnej wędrówki po tym łez padole, na którym jednak dobrze się żyje, gdy można z wielkim św. Bernardem wołać: „O jak słodko, jak błogo żyć z braćmi – a w naszym przypadku z siostrami – społem”.

A potem jeszcze jedno wam powiem. Prawda, przez 50 lat dużo się zrobiło, ale to fakt, że we wszystkich ważniejszych pracach Zgromadzenia, które „niby” – bo jubileusz – Matuchnie się przypisuje, właściwie nigdy nie szło według woli mojej. Ja chciałam „tak”, a Bóg zupełnie inaczej sprawą pokierował, tak, iż mogę liczyć na to, że jak „tak” postanawiam, to przyjdzie coś takiego, co inny obrót sprawie nadaje, i co jasno każe poznać, że Bóg kieruje sprawami Zgromadzenia. A to właśnie jest największą pociechą, największą siłą móc sobie powiedzieć: „Bóg kieruje, Bóg działa, Bóg rządzi – On Panem, Właścicielem i Mistrzem Zgromadzenia naszego, używa swego małego stworzenia według woli swojej – byleby wiedziało, że jest tylko narzędziem w ręku Pana, a On tym narzędziem się posługuje, jak sam chce”. (…)

W liście bpa Kazimierza Gurdy, Przewodniczącego Komisji KEP ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, wystosowanym z okazji tegorocznego Światowego Dnia Życia Konsekrowanego, wspomina się o osobach konsekrowanych, które w swojej posłudze poza granicami Polski stały się jakby jej ambasadorami. Wśród nich wymieniona jest także św. Urszula Ledóchowska i jej działalność odczytowa w krajach skandynawskich w latach pierwszej wojny światowej… Zachęcamy do lektury tego listu.

O uroczystościach zakonnych w Pniewach w 2016 roku

zdjęcia w Galerii

Zobacz także